piątek, 31 lipca 2015

Lauren Oliver - "7 razy dziś"




<włączcie i wsłuchajcie się w tekst. To właśnie to przekazuje ta książka>

Czy zastanawialiście się kiedyś nad waszym ostatnim dniem życia? Gdybyście wiedzieli kiedy nastąpi, zapewne zaplanowalibyście go z ogromną dokładnością. Czy aby na pewno? 


Czasami boję się zasnąć z powodu tego, co za sobą zostawiam.



Tytuł: 7 razy dziś
Autor: Lauren Oliver
Tytuł oryginału: Before I fall
Tłumaczenie: Mateusz Borowski
Wydawnictwo: Moondrive
Powieść jednotomowa
Liczba stron: 384

Moja ocena: 6/7
Sam Kingston to miłośniczka Dnia Kupidyna. Wraz ze swoimi trzema najlepszymi przyjaciółkami tego dnia udowadnia, że to one brylują na szczycie niepisanej listy "popularsów" w szkole. W końcu ma wspaniałe życie. Nieustanne imprezy, najprzystojniejszy chłopak, najśliczniejsze przyjaciółki i najpiękniejsza buźka. Nie boi się robić z życia lemoniady, gdy ta daje jej cytrynę. Ten dzień jest dla niej jak każdy inny. Poranna kawa z przyjaciółkami i wieczorna impreza. Pamięta z niej tylko dziwnie zbliżające się światła samochodu z naprzeciwka i krzyki przyjaciółek. Czyżby potworny kac? Nie wydaje mi się, żeby po ogromnej imprezie budziło się w swoim łóżku i powtarzało ten dzień od początku. Tak, Sam Kingston powtarza dzień 12 lutego - ostatni dzień jej życia - kolejny raz. Czy może zmienić bieg wydarzeń?


Zacznę od tego, że uwielbiam książki z motywem bycia pomiędzy - pomiędzy życiem a śmiercią. W takim razie opinie na temat tej książki powinny być tylko pozytywne. Nie do końca.

Chciałabym zwrócić uwagę na spoiler w tytule. Co za głupota: zdradzić, ile razy Sam przeżyje piątek 12 lutego. Pod koniec każdego dnia zadaje się sobie pytanie: czy to już? czy to koniec podróży Sam po ziemi? A, nie. W końcu to dopiero trzeci raz, jeszcze cztery. Bynajmniej nie wiem, kiedy skończy się książka. 

Nie podobało mi się zakończenie, którego nie zdradzę, ze względów "promocyjnych". Gdyby nie koniec, książce dałabym maksimum punktów w mojej ocenie. Niestety, ale zostałam rozczarowana.

Cieszę się, że wydawnictwo zdecydowało się ukazać książkę raz jeszcze, z nową okładką, która zdecydowanie do mnie przemówiła. Wielki plus!

środa, 29 lipca 2015

Gayle Forman - "Zostań, jeśli kochasz"



Czy myśleliście kiedyś, jak będzie wyglądać wasza śmierć? Czy będzie długa i bolesna, czy krótka i spokojna? Zastanawialiście się, jak wtedy będzie wyglądać wasze życie? Poukładane? W kompletnej rozsypce? Dumaliście kiedyś, co zostawicie po sobie? 

Mia też nie myślała, zastanawiała się, czy dumała. Śmierć okropnie z niej zażartowała, biorąc ją z zaskoczenia.

Co to za dziwny dźwięk? To tylko moje życie
Przemyka obok ze świstem[...]

Tytuł: Zostań, jeśli kochasz
Autor: Gayle Forman
Tytuł oryginału: If I stay
Tłumaczenie: Hanna Pasierska
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Cykl: Jeśli zostanę
Tom: 1/2
Liczba stron: 248
Moja ocena: 5/7

Mia to nieśmiała dziewczyna, mająca u boku ukochanego chłopaka, wspaniałą przyjaciółkę i cudowną rodzinę. Inna niż wszyscy utalentowana wiolonczelistka czuje, że nie pasuje do rodziny, bo nie słucha rocka, a jej największym marzeniem nie jest poznanie wielkich sław sceny rockowej. Wydaje jej się, że jest nudna jak "Moda na sukces".

-Płakałeś?
-R o n i ł e m łzy. Nie płakałem.

W tle słychać melodię autorstwa Beethovena, a Mię budzi przeszywający chłód. Podnosi wzrok i nie widzi nic szczególnego. Kiedy przeciera oczy, zmienia zdanie. Widzi śmierć. Okrutna, obrzydliwa i brzydka niczym Freddie Krueger. Nie widzi jej przed sobą, ale w swojej rodzinie. Co się dzieje?! Próbuje ustalić fakty i dowiedzieć się, co się stało i wtedy dostrzega swoje ciało. Ona też nie żyje?

W tej chwili bohaterka książki musi podjąć najważniejszą decyzję w swoim życiu. Walczyć o siebie, swoją przyszłość bez rodziny, czy nigdy więcej nie otworzyć oczu i oddać się w nieustanne objęcia Morfeusza?
Uświadamiam sobie właśnie, że umieranie jest proste. To życie jest trudne.

Książka "Zostań, jeśli kochasz" wywołuje u mnie sprzeczne emocje. Przewidywalna, a jednak nieprzewidywalna. Prosta, a jednak niezrozumiała. Wymyślona, a jednak taka prawdziwa. 

poniedziałek, 27 lipca 2015

Becca Fitzpatrick - "Black Ice"



<klimatyczny kawałek, włączcie w tle> 

Wyobrażacie sobie utknąć w górach u boku niesamowicie przystojnych mężczyzn? Marzenie. 
A gdyby dodać, że są oni zbiegami? Już mniej kolorowo. 



Tytuł: Black Ice
Autor: Becca Fitzpatrick
Tłumaczenie: Mariusz Gądek
Wydawnictwo: Moondrive
Powieść jednotomowa
Liczba stron: 448

Moja ocena: 6/7 



Britt poznajemy jako skrzywdzoną przez swojego byłego chłopaka Calvina, upartą, zawziętą i wyręczającą się tatą i bratem dziewczynę. Bohaterka ostro trenuje, by podczas przerwy wiosennej pojechać z najlepszą przyjaciółką Korbie w góry Teton w Wyoming i tam, po starannie zaplanowanej sześćdziesięciokilometrowej trasie, udowodnić sobie i bratu Korbie - Calvinowi, że jest świetną dziewczyną i fantastycznie radzi sobie bez swojego eks.


Coś jednak burzy jej plany. Dosłownie.

Nieoczekiwana burza śnieżna zmusza przyjaciółki do opuszczenia zepsutego auta i szukania schronienia w górskich lasach. Przyzwyczajona do luksusu Korbie w kółko narzeka na brak cywilizacji w pobliżu, co dolewa oliwy do ognia. A raczej jego braku, gdyż dziewczyny nieomal zamarzają. W końcu dostrzegają domek pośród drzew i biegną do niego resztką sił. Otwierają im przystojni mężczyźni... Jeden z nich jest już znany Britt. Dziewczyny cieszą się na ich widok i chętnie wchodzą do środka. Po sielance w salonie przy ohydnym chili z puszki, nieznajomi wybawcy odkrywają karty. Przyznawają się, że są zbiegami i chcą się wydostać z gór. A Britt i Korbie mają im w tym pomóc.

Mrs. Punk