czwartek, 25 lutego 2016

Rainbow Rowell - "Fangirl"



Światło ekranu komputera oświetla twoją twarz i odbija się od wielkich okularów. Nachylasz się, by lepiej widzieć literki tworzące zdania twojego fanfiction. Poprawiasz włosy swobodnie opadające ci na czoło i wystukujesz kolejne klawisze na klawiaturze. Bierzesz łyk herbaty i przymykasz oczy. Otwierasz je i nagle jesteś w innym świecie, pełnym magów, ogromnych zamków, latających czarowników i rzucanych zaklęć. Bierzesz głęboki oddech i piszesz dalej. Już masz pomysł na kolejne kilka rozdziałów...

-Przeczytaj mi swoje tajne sprośne opowieści fanowskie.-Nie są sprośne.-Trudno, i tak mi przeczytaj.


Tytuł: Fangirl
Autor: Rainbow Rowell
Tytuł oryginału: Fangirl
Tłumaczenie: Magdalena Zielińska
Wydawnictwo: Moondrive
Powieść jednotomowaLiczba stron: 380
Moja ocena: 3/7

Cath i Wren to siostry bliźniaczki, które nie rozstają się ze sobą od urodzenia. Kiedy mama je porzuciła, płakały wspólnie, wycierając łzy w ramię tej drugiej. Pomimo zewnętrznego podobieństwa, w środku są całkiem inne, więc kiedy lądują razem na uczelni, każda idzie w swoją stronę. Dla Wren, szalonej imprezowiczki-flirciary, to wspaniała okazja do poznania nowych ludzi oraz podbicia największych klubów w mieście. Cath czuje się obco nawet w swoim nowym łóżku i nowym pokoju, który musi dzielić z buntowniczą Reagan, którą ciągle odwiedza wiecznie wesoły Levi. Jedynie przed ekranem swojego komputera czuje się bezpiecznie, bo w krainie stworzonego przez siebie fanfiction o Simonie Snowie, które czytają tysiące nastolatków, odnajduje przyjaciół - szczerych  fanów jej opowiadania Carry on. Cath nie potrafi odnaleźć się w collage'u, zaś Wren czuje się tam jak ryba w wodzie. Do tego ten wszędobylski Levi... Czy on ją kiedyś zostawi w spokoju?!

Postanowiłam dać drugą szansę powieściom Rainbow Rowell, bo po kompletnej klapie przy Eleonorze & Parku nie byłam chętna czytać jej książki. Miło się zaskoczyłam, bo Fangirl nie jest wcale taka zła...

piątek, 19 lutego 2016

M.A. Larson "Akademia Pennyroyal"


Zielone liście zaczarowanych pokrzyw zadrapały twoje nagie ramiona. Przedzierając się przez gąszcz zaklętych roślin, wylądowałaś w nieznanym ci miejscu, z dala od tego, co jest ci znajome. Słyszysz jedynie chichot z pobliskiej drewnianej chatki oraz czujesz zapach fiolek pełnych czarodziejskich płynów oraz gorących kotłów wypełnionych tajemniczymi miksturami. Wiedźma. Jej żółte ogromne oczy przeszywają twoje ciało, twoją duszę i twój umysł. Nie potrafisz się ruszyć. Już prawie wysysa życie z twojego ciała, kiedy uciekasz. Niczego nieświadoma lądujesz w pięknym średniowiecznym zamku pełnym wysoko urodzonych dziewcząt. Masz szansę, którą musisz wykorzystać. Jesteś w Akademii Pennyroyal i zostaniesz księżniczką. Ale kim naprawdę jesteś?



Dusiła ją nienawiść, cierpienie, strach... uczucie, że moment, w którym ostatnio widziała słońce, był ostatnią szczęśliwą chwilą jej życia.

Tytuł: Akademia Pennyroyal
Autor: M.A. Larson
Tytuł oryginału: Pennyroyal Academy
Tłumaczenie: Grażyna Chamiele
Wydawnictwo: Mamania
Tom: 1/2?
Liczba stron: 368
Moja ocena: 5/7
Bezimienna dziewczyna ubrana jedynie w pajęczą sieć wyłania się z lasu, chcąc zostać kadetką Akademii Pennyroyal - miejsca, gdzie dziewczęta szkolą się na księżniczki, nie tylko piękne i godne naśladowania ideały, ale także wojowniczki i pogromczynie wiedźm, a gdzie chłopcy uczą się walczyć ze smokami, by zostać wielkimi rycerzami. Omotana klątwą, której ogromnie się wypiera, nie pamięta wiele z czasów, zanim wkroczyła do tajemniczego lasu i ocaliła przyszłego rycerza, nieziemsko przystojnego Remingtona. Kadetka Jedenasta - bo tak ją nazwano - poznaje przyjaciół, a także zdobywa wrogów podczas nauki w murach Akademii. Owiana wieloma zagadkami próbuje dowiedzieć się, kim tak naprawdę jest i co wspólnego ma z światem owianym mrokiem, w którego wnętrzu panuje dobro i współczucie. Jedenasta skrywa też pewien sekret, który może zaważyć na losach jej przyjaciół, a także jej rodziny...

Spoglądając na pięknie wydaną książkę w różowo-czarnej oprawie i z dużą czcionką, spodziewałam się arystokratycznych balów, pełnych sukien migoczących w świetle księżyca oraz szabli odbijających światło lamp; bitew o damę serca; ckliwych historii, doprowadzających do łez; romantycznej miłości pełnej słodkich pocałunków skradzionych o północy i dobra zwyciężającego ze złem. Myliłam się. Już na pierwszych kartach powieści moje przekonania legły w gruzach, gdyż świat wykreowany przez Larsona opanowały wiedźmy, zatruwając serca wszystkich narodów napotkanych na swojej drodze, a księżniczki wcale nie leniły się w murach zamku dygając na prawo i lewo, a walczyły  z wiedźmami umorusane błotem i krwią oraz inną niezidentyfikowaną mazią. Ich bronią okazały się dobro i współczucie, a także odwaga. Koniec z księżniczkami, które boją się kiwnąć nawet palcem. Koniec z dotrzymującą kroku służbą, podającą wszystko na każde zawołanie. Koniec z uśmiechami od ucha do ucha. Trwa wojna, w której rycerze zabijają smoki, nie bojąc się wbić sztylet prosto w serce, a księżniczki patrzą prosto w żółte oczy obrzydliwej wiedźmy, atakując ją współczuciem. Przyznam szczerze, że tego się nie spodziewałam.

sobota, 13 lutego 2016

Matthew Quick - "Prawie jak gwiazda rocka"


Życie nie jest łatwe. Napotykasz wiele trudności, co chwilę czujesz nóż wbijany prosto w serce oraz czyiś oddech na karku. Po każdym upadku masz coraz mniej siły na to, by się podnieść. Za każdym razem zastanawiasz się, czy jest jeszcze jakikolwiek sens do walki. Myślisz o tym, co cię spotkało. Tych wszystkich radosnych chwilach, które przysłaniał ci smutek. Bierzesz głęboki oddech. Nie poddasz się. Podnosisz się, a na twojej twarzy maluje się uśmiech. Nie poddasz się, choćby nie wiem co.

Nic więcej. Ta chwila po prostu była - wolna od emocji, sądów i złudnych wyobrażeń, które my ludzie przypisujemy wszystkiemu, z czym się stykamy.

Tytuł: Prawie jak gwiazda rocka
Autor: Matthew Quick
Tytuł oryginału: Sorta like a rock star
Tłumaczenie: Maria Borzobohata-Sawicka
Wydawnictwo: Moondrive
Powieść jednotomowaLiczba stron: 376
Moja ocena: 6/7
Amber Appleton to siedemnastolatka, która mieszka z mamą alkoholiczką i psem B3 w szkolnym autobusie, który pieszczotliwie nazywa Żółtkiem. Jej serce jest naładowane pozytywną energią i pomimo trudności, jakie ją spotykają, nie poddaje się. Jest liderką Federacji Fantastycznych Fanatyków Franksa, ma czwórkę najlepszych przyjaciół, którzy są dla niej skłonni zapuścić brodę przyjaźni, trenuje Chrystusowe Diwy z Korei, co środę walczy z Joan Sędziwą i zaraża innych swoją energią. Jest niezwyczajnie zwyczajną nastolatką. Codziennie rozmawia z JC - Bogiem, któremu wiele zawierza. Jest prawie jak gwiazda rocka. Bez kitu!

Długo zbierałam się do napisania tej recenzji, bo po przeczytaniu "Prawie jak gwiazda rocka" moja głowa pękała w szwach od tych wszystkich myśli na temat powieści Quicka, ale po drodze z mózgu na język pozostawały jedynie znaki interpunkcyjne z całych zdań moich przemyśleń i wrażeń. Zostały również dowody namacalne - mokre od łez chusteczki, mój czerwony nos niczym u Rudolfa, zapłakane oczy i wyczerpana bateria w kieszonkowej latarce dla nocnego mola książkowego. Ta książka rozłożyła mnie na łopatki. Z każdym kolejnym zdaniem miałam wrażenie, że Quick łamie mi kości i składa je na nowo, chociaż nie wszystkie sentencje były niczym wyjęte z najwspanialszych dzieł literackich, a były proste składniowo, leksykalnie i gramatycznie. Pomimo tego, że język nie był podniosły, a dialogi niekoniecznie miały dno filozoficzne, to po przeczytaniu tej książki, miałam wrażenie, że przeczytałam najcięższą, a zarówno porywającą i przepiękną powieść. I z chęcią przeczytałabym ją jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz.

Mrs. Punk