wtorek, 25 sierpnia 2015

Stephenie Meyer - "Intruz"

Koniec. Brzmi strasznie? Gdyby tak paradoksalnie zacząć od końca, powstałby ceinok. Już nie tak strasznie, chociaż podobno jest się czego obawiać. Zwłaszcza według książki "Intruz" Stephenie Meyer.

Nigdy nie wiesz, ile czasu ci zostało.

W przyszłości Ziemię zasiedlą dusze. "Żyjątka" o srebrnej płynnej konsystencji i setkach wici, którymi opanowują umysły żywicieli, a tymi stają się ludzie. Nasz gatunek ma być na wymarciu, bo wojna, która toczy się pomiędzy duszami i ludźmi kończy się z wynikiem pozytywnym dla obcych. Ci, co przeżyli, żyją w ukryciu, a dusze rozpoczynają swój żywot na błękitno-zielonej planecie. 

Wagabunda to dusza, której istnienie ma swój początek... na Początku. Odwiedziła osiem planet, a Ziemia jest jej dziewiątą. Wieczna podróżniczka, która - można by rzec - zwiedziła cały Wszechświat, zostaje umieszczona w ciele dwudziestoletniej Melanie - rebeliantki, którą Łowcy - tropiciele ludzi - odnaleźli w samym sercu Chicago. Głównym zadaniem Wagabundy jest wydobycie od żywiciela informacji o przebywaniu pozostałych ludzi, ich kryjówce i planach. Zazwyczaj dowiadywano się tego poprzez falę wspomnień i szeroki dostęp do umysłu poprzedniego "właściciela ciała", ale nie tym razem. Wagabunda mimo zdrowej psychiki słyszy głosy. Nie, to nie są jej własne myśli, a głośne krzyki Melanie i jej oskarżenia. Żywiciel nie został uśpiony. Teraz w tym ciele żyją dwie osoby. Wagabunda próbuje wydobyć z Melanie cenne informacje, ale ta skutecznie jej to uniemożliwia podsuwając pod nos wspomnienia swojego młodszego brata i ukochanego Jareda. Czy Wagabunda upora się z nieposłuszną Melanie? Czy wyprze jej istnienie i uzyska informacje potrzebne Łowcom? A może podzieli miłość żywiciela? Zawrze z nim sojusz? Jak zakończy się ta wewnętrzna wojna?

Jakie to miało znaczenie, że był piękny, że go kochałam, skoro zamierzał mnie zabić?

Do przeczytania tej książki zabierałam się dość długo. Pierwsze strony usilnie zniechęciły mnie do lektury dwa lata temu, ale tym razem postanowiłam przebrnąć przez trudny początek, by zasmakować wyjątkowo oryginalnej historii. Było warto.

Świat stworzony przez Stehpenie Meyer - mimo bytu w odległej przyszłości - wydaje się być wyjątkowo realny. Każde słowo dopełniające obraz danego miejsca idealnie wpasowuje się w układankę powieści. Wszystkie miejsca, przedmioty, chociaż czasem nierzeczywiste, wydają się takie bliskie. Niesamowite. Zachwycająco precyzyjnie opisane odległe planety potrafią zainteresować swoją historią i zasadami. O Planecie Śpiewu, którą szczerze pokochałam, mogłabym czytać godzinami, zaś o Planecie Ognia wolałabym nie czytać wcale. Autorka ukazuje każdą stronę pomysłu, tak, by nie pozostawić niedosytu. Gdy tylko w mojej głowie pojawia się jakieś pytanie, zaraz znajduję na nie odpowiedź. Wszystkie lekarstwa mają dokładnie opisane działanie, każda jaskinia dobitnie spisane wnętrze, a mechanizm innych planet jest szczegółowo przedstawiony. Pomimo tego książka nie jest oczywista i przewidywalna. Wręcz przeciwnie.


Pomyślałam sobie wtedy, że trudno w wygodnym fotelu myśleć o śmierci.

Tytuł: Intruz
Autor: Stephenie Meyer
Tytuł oryginału: The Host
Tłumaczenie: Łukasz Witczak
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Powieść jednotomowa
Liczba stron: 560
Moja ocena: 7/7
Ogromnie mocno związałam się z bohaterami tej książki. Wagabunda swoim inteligentnym umysłem, Melanie swoim zapartym duchem i wspaniała męska linia postaci prędko nie znikną mi z pamięci. Zostali zbyt perfekcyjnie wykreowani. Tutaj nie było miejsca na błąd. Każda cecha, czynność, a nawet sytuacja została idealnie dopracowana, co jest aż zadziwiająco miłe. Czytanie było tu tylko przyjemnością.

"Intruzowi" nie stawiałam wygórowanych wymagań, bo wiedziałam, że autorka napisała również sagę "Zmierzch", która jest książkowym Justinem Bieberem - jedni kochają, inni nienawidzą. Słyszałam wiele negatywnych opinii o twórczości pani Meyer, dlatego miło się zaskoczyłam. Nie sądziłam, że to może być tak dobre. Dużo do życzenia pozostawia wydanie. Nie dość, że "opasłe tomiszcze", to do tego wydrukowane drobną czcionką. Niestety, nie wszystko może być takie cudowne, więc szybko przyzwyczajałam oczy, bo fabuła wciągnęła mnie na dobre.

Akcja w książce toczy się umiarkowanie. Na początku - szczerze powiedziawszy - można usnąć z nudów, ale wraz ze zwiększającą się liczbą stron, ma się wrażenie jazdy na rollercoasterze. Cały czas dzieje się coś nowego, szybkiego i niespodziewanego. To ostatnie powinno cieszyć najbardziej, bo zazwyczaj tak łatwo przewidzieć zakończenie. Tym razem było to niemal niemożliwe, chociaż przypuszczałam taki zwrot akcji. Duży plus za trzymanie w niepewności!

Wielkie rozdarcie pomiędzy bohaterkami odniosło na mnie ogromne wrażenie. Polubiłam je obie, dlatego nie wiedziałam, po której stronie się opowiedzieć. Uwielbiałam czytać ich kłótnie. Bitwa na myśli o mocy piorunów działa się tylko w ich głowie, nikt poza nimi nie słyszał ich przekomarzań, co było czasami śmieszne w skutkach. Wyobrażacie sobie, kiedy Wagabunda zapytana o zdanie Melanie mówi dokładnie na opak to, co ta sądzi? Fakt, to nie jest trudne do wyobrażenia. Ale czy wiecie jakie były tego konsekwencje? Powiem tylko, że dla mnie prześmieszne. Chociaż bohaterki wydają się nienawidzić, tak naprawdę, coś, co pomiędzy nimi się rodzi to piękne uczucie. Mam wrażenie, że uzupełniają się. Bez Mel nie ma Wagabundy, a bez Wagabundy Mel. Nie są już dwiema postaciami w jednym ciele, a jednością. 





Nie obchodzi mnie ta twarz, tylko jej wyraz. Nie obchodzi mnie ten głos, tylko to, co mówisz. Nie obchodzi mnie to, jak w tym ciele wyglądasz, tylko co nim robisz. Ty jesteś piękna.

Polubiłam przeprowadzone wątki romantyczne. Na ich temat nic nie zdradzę, bo jedno słowo w tym momencie, to o wiele za dużo. Brzmi zachęcająco? Mam nadzieję. Po dłuższym namyśle, stwierdziłam, że uchylę rąbka tajemnicy. W tej powieści nie ma żadnej absurdalnej sytuacji miłosnej. Żadnej. Ani razu czytając nie czułam się zażenowana lub napchana słodkimi do bólu słówkami. Czy mówiłam już, że ta książka jest fantastyczna?

"Intruz" to powieść, która przede wszystkim pokazuje istotę miłości w życiu. Tego, jaki żywot byłby pusty bez tego palącego ogniem uczucia. W książce miłość jest w stanie pokonać wszystko. Zresztą nie tylko w książce. Autorka udowadnia, że naprawdę też tak jest. Że miłość to najsilniejsza broń ze wszystkich i to ona pomaga wygrywać wojny, nawet, kiedy wynik wskazuje klęskę. Musimy nauczyć się dostrzegać potęgę tego uczucia, bo to bez niego jesteśmy nikim. Jak to ostatnio jedna z czytelniczek bloga napisała: "miłość jest w stanie pokonać wszystko - książki będą nam to udowadniać aż po kres swego istnienia". Podpisuję się pod tym rękami i nogami!


Przez wszystkie te tysiąclecia ludziom nie udało się rozgryźć zagadki, jaką jest miłość. Na ile jest sprawą ciała, a na ile umysłu? Ile w niej przypadku, a ile przeznaczenia? Dlaczego związki doskonałe się rozpadają, a te pozornie niemożliwe trwają w najlepsze? Ludzie nie znaleźli odpowiedzi na te pytania i ja też ich nie znam. Miłość po prostu jest, albo jej nie ma.

Oryginalna historia posiadająca swoją ekranizację - która, z tego co wiem, nie dorównuje jej do pięt - jest warta przeczytania. Mimo smutnej wizji przyszłości życia na naszej planecie, książka nie pozostawia po sobie strachu i lęku. Jedynie pustkę w sercu, bo chociaż książkę czytałam na złamanie karku, by jak najszybciej ją skończyć i dowiedzieć się, jak zakończy się ta historia, to tak naprawdę nie chciałam by moja przygoda z nią się kończyła. Wciągająca, nieprzewidywalna i odpowiednia dla każdego. Tak, "Intruza" mogą przeczytać i dorośli, i młodzież. Ta książka nie stawia ograniczeń, więc my nie stawiajmy ograniczeń jej. Wystarczy, że zagłębimy się w historię Melanie i Wagabundy, a ta pochłonie nas bez reszty. 

Zuzia

PS: Oj, dawno zachwycałam się nad książką aż tak. A Wy, co o niej sądzicie? Lubicie powieści o możliwym scenariuszu przyszłego życia na naszej planecie?

Jeśli macie jakieś pytania odnośnie Grecji, Włoszech czy Chorwacji, gdzie spędzam w tym roku wakacje, piszcie, chętnie odpowiem ;)


KLIK - FANPAGE NA FACEBOOKU! Zapraszam do lajkowania i udzielania się ;)
Zachęcam też do zaobserwowania bloga i głosowania w ankiecie. To Wy wybieracie, jaka recenzja pojawi się następnie!



 KLIK - WIĘCEJ TAKICH ZDJĘĆ

więcej takich zdjęć? KLIKNIJ NA ZDJĘCIE!

 klik

57 komentarzy:

  1. Chyba będę musiała wreszcie sięgnąć po te książkę.
    Pozdrawiam

    Na moim blogu pojawił się nowy post z serii Nowości Wydawnicze. Zapraszam!
    http://monicas-reviews.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, sięgnij koniecznie!

      Już wpadam do Ciebie :)

      Usuń
  2. Również bardzo lubię tą książkę :) Mam wielki sentyment do autorki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Obejrzałam film-bardzo mi się podobał. Może wyjście do kina było błędem, bo później już nie miałam ochoty sięgać po książkę :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam tylko fragment filmu i odrzuciła mnie nudna sceneria i wolno płynąca akcja, dlatego polecam książkę, żeby zmienić zdanie o "Intruzie" i odczuć ciarki związane z tą historią na własnej skórze!

      Usuń
  4. Autorka kojarzona przede wszystkim z sagą "Zmierzch", do której mam pewien sentyment ;) Niestety nigdy nie czytałam niczego innego S. Meyer.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę polecam!
      Nie mogę się wypowiedzieć na temat "Zmierzchu", bo nie czytałam, ale z tego co słyszałam, "Intruz" bije tę sagę na głowę!

      Usuń
  5. Kiedyś zaczęłam czytać "intruza", ale go nie skończyłam. I teraz się zastanawiam dlaczego.
    Na pewno do tej powieści jeszcze wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też na początku zaczęłam i nie skończyłam przez nudny początek i dość skomplikowane sytuacje... Wróciłam dwa lata później i "pochłonęłam". Tego samego życzę Tobie!

      Usuń
    2. Jeśli przebrnie się przez tułaczkę po pustyni, która faktycznie może wiać nudą, to otrzyma się naprawdę ciekawą opowieść. :)

      Usuń
    3. Dokładnie!
      Tułaczka po pustyni była chyba najtrudniejsza do przebrnięcia.

      Usuń
  6. Przyznam że trochę nie mój gatunek,jednak zaciekawiłaś mnie :)
    Obserwuje!:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytała Intruza w zeszłym roku. Ja mu zrobiłam kilka miesięcy przerwy, po to by znowu się nim zachwycać. I w całości podpisuję się pod twoją recenzją. Uwielbiam i Wagabundę, i Melanie. A wątek romantyczny był genialny. Nie miałam wrarzenia, że to kolejny głupi trójkącik miłosny. I zakończenie bardzo mi się podobało. Z początku było takie: O co chodzi. Wanda, co jest?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak samo zareagowałam na dość skomplikowany finał! Nie umiałam zrozumieć, o co chodzi. Potem przeczytałam kilka razy, odłożyłam książkę, żeby się z tym oswoić i wtedy zrozumiałam. Bardzo fajne zakończenie, podobało mi się :)

      SPOILER
      Koniec był niezrozumiały, zwłaszcza, że nie wiedziałam, czy dostała nowego żywiciela - czego nie chciała, bo nie życzyła sobie zostać pasożytem znowu - czy jest w swojej naturalnej postaci, tylko dali jej jakiegoś Zdrowego Ducha i jest chodzącą mazią z wiciami, czy co
      KONIEC SPOILERU

      Usuń
  8. Myślałam,że książki p. Meyer nie spodobaja mi się.. Lecz przez przypadek obejrzałam ekranizację Intruza i uważam, że była niesamowita, więc książka na pewno jest jeszcze lepsza i muszę ją koniecznie przeczytać :)
    Obserwuje!
    http://recenzjelaury.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Niestety, pani Meyer kojarzy mi się ze "Zmierzchem", co raczej nie nastawia mnie pozytywnie. Aczkolwiek czytałam naprawdę wiele recenzji tej książki, w dodatku pozytywnych, dlatego myślę, że kiedyś tam po nią sięgnę.
    Recenzja bardzo zachęcająca ^*^
    Pozdrawiam i zapraszam na pattbooks.blogspot.com!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)

      Jak mówi Marta T. (komentarz niżej), nie ma co odnosić się do "Zmierzchu". "Intruz" to fenomenalna powieść, która nie zasłużyła sobie na takie niedocenienie ;)

      Usuń
  10. Wypowiem się jako osoba, która przeczytała wszystkie książki Stephenie Meyer i widziała wszystkie ich ekranizacje. ;)
    Owszem, "Intruz" jest o wiele lepszy od "Zmierzchu" i przez szum, jaki powstał wokół książek i ekranizacji opowieści Bell i Edwarda, mocno niedoceniany. Ta powieść udowadnia, że Stephenie Meyer potrafi pisać. Nie polecam oglądania najpierw filmowej wersji "Intruza", bo jest bardzo uboga w stosunku do książki i bardzo spłaszczyła całą historię. Po "Intruza" warto sięgnąć i nie zwracać uwagi na to, spod czyjego pióra wyszedł. :)

    http://zaczytana-dolina.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idealnie to ujęłaś, chociaż nie mam takiego porównania jak Ty. Widziałam kilka fragmentów filmu, ale i tak postanowiłam dać książce szansę, bo widziałam, jakim językiem została napisana i byłam ciekawa fabuły. I rzeczywiście, film odrzuca: doborem aktorów, nudną scenerią i pominiętą akcją.

      Usuń
  11. Wcale, ale to wcale nie ciągnie mnie do tej książki. Słyszałam wiele pozytywnych opinii, ale to chyba po prostu nie mój gatunek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, szkoda :(
      może kiedyś, gdy Cię najdzie na sci-fi i fantasy, to koniecznie przeczytaj!

      Usuń
  12. Ostatnio wszędzie trafiam na recenzje tej książki :) fatum jakieś :) "Intruza" lubię i czekam już od kilku lat na kolejną część i doczekać się nie mogę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę?
      A sądziłam, że jako jedna z ostatnich piszę recenzję tej książki, bo swoje pięć minut miała kilka lat temu :P

      słyszałam coś o kontynuacji i bardzo chciałabym ją przeczytać, ale nie sądzę, by powstała, bo wtedy "Intruz" się zepsuje... Tak myślę. To już nie będzie to samo :P

      Usuń
  13. Intruza bardzo lubię i nadal czasem powracam do tej lektury. Kiedyś głośno było o kontynuacji, ale jak jej nie było, tak nie ma i chyba w końcu muszę się z tym pogodzić ;).
    Świetna recenzja :)
    Pozdrawiam Ola

    zatracona-w-innych-swiatach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Ja niedawno usłyszałam o kontynuacji, ale powiem szczerze, że cieszę się na jej brak, bo dalszy ciąg łatwo zepsuć :(

      Usuń
  14. Super recenzja, książkę chciałam kupić już dawno, i teraz przy następnym zamówieniu kupię ją :)
    PS: Nominacja do "Czytelnicze Nawyki Tag
    http://i-think-this-book-is-funny.blogspot.com/2015/08/6-szeptem-czytelnicze-nawyki-tag.html#more

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Miłej lektury raz jeszcze :)

      Dzięki za nominację!

      Usuń
  15. Hej. :D
    No niestety książki nie udało mi się przeczytać. Żałuję. Widziałam film, świetny, bardzo mi się podobał. I ta muzyka na koniec ♥
    Pozdrawiam ♥ a i kocham wątki romantyczne w fantastyce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może przeczytasz?
      Polecam!
      Wątki romantyczne w fantastyce są po prostu trafione.

      Usuń
    2. Tylko dla mnie to już nie ma sensu czytanie czegoś co już widziałam, szkoda czasu. Lepiej przeczytać coś nowego. :)

      Usuń
    3. A to ja często tak mam, że po obejrzeniu filmu sięgam po książkę :)

      Usuń
  16. Oglądałam film i po prostu go uwielbiam! Dlatego też chciałam przeczytać książkę. Niestety, dlatego że jest gruba jest droga i chyba prędko nie trafi w moje ręce, ale może kiedyś znajdę ją w bibliotece :p.

    Pozdrawiam
    kklarecka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest droga, kosztuje tyle, co większość książek, czyli 39,90 :)
      Poza tym są przeceny, zwłaszcza, że książka już miała swoje pięć minut sławy ;)

      Usuń
  17. "Intruza" czytałam już jakiś rok temu i wciągnął mnie do reszty. Nie ukrywam, chusteczki się przydały, oj popłakałam sobie. Styl pisania Stephanie 10/10 (bezdyskusyjne). To jedna z tych książek, po które powinien sięgnąć KAŻDY.

    *KLIK*

    OdpowiedzUsuń
  18. Czytałam, oglądałam i byłam strasznie pozytywnie zaskoczona, bo nie spodziewałam się tak ciekawej historii. Przeczytałam w jeden dzień, opisy były wciągające, bohaterowie niebanalni. :) Pozdrawiam!
    http://ich-perspektywy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak widać czasem warto przebrnąć przez początek - dlatego każdą książkę staram się doczytać do końca i dać jej szansę :).
    O "Intruzie" już się tyle naczytałam, że koniecznie muszę sięgnąć! Tak szczegółowo dopracowana książka to prawdziwa uczta dla mnie :D. I nieprzewidwalna z wątkiem romantycznym, który nie jest na siłę? Idealnie *-*
    Świetna recenzja, swoją drogą :).
    City of Dreaming Books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również zawsze doczytuję książki do końca i często jestem miło zaskoczona :)
      Koniecznie musisz przeczytać, powieść fenomenalna!

      Usuń
  20. Moja koleżanka jest wielką fanką twórczości Stephanie Mayer a "Intruz" już od dawna znajduje się w jej osobistej biblioteczce.
    Osobiście jestem nieco uprzedzona do tej autorki. Oglądałam wszystkie części "Zmierzchu" i nie było warto... Wiem, że film to nie to samo co książka ale pierdyliard negatywnych opinii nieco mnie zniechęca do sięgnięcia po tę pozycję.
    Okładka jest dziwna. Strzeż się! To oko widzi twoją duszę :o
    Pozdrawiam ^^
    http://mylittlebigreviews.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka jest taka tajemnicza. :)
      A nie mierz "Intruza" tą samą miarą, co "Zmierzch", bo nie warto :)

      Usuń
  21. Tę książkę mam na swojej półce ale jakoś się jeszcze nie złożyło żebym ją przeczytała :) Muszę to zmienić! Nominowałam Cię do TAGu :* http://majkabloguje.blogspot.com/2015/09/lubimyczytac-tag.html#more

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za nominację :)
      przeczytaj jak najszybciej!

      Usuń
  22. "[...] autorka napisała również sagę "Zmierzch", która jest książkowym Justinem Bieberem" Świetne! :D
    Tak samo jak o Stephanie Meyer większość osób wypowiada się negatywnie, tak o "Intruzie" słyszałam same pozytywne opinie. Nie wiem, czy się za niego zabiorę, bo to jednak niedo końca moje klimaty, ale super, że Ci się spodobał :)

    o!powieści

    OdpowiedzUsuń
  23. Nadal niestety mnie ta ksiażka nie przekonuje. Może ze względu na autorkę, która już zawsze będzie kojarzyła mi się z kiepskim "Zmierzchem"?
    http://kruczegniazdo94.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Nominowałam Cię do TAGu na blogu :*

    OdpowiedzUsuń
  25. Oglądałam film i miło go wspominam :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Po pierwsze, piękny szablon, świetna robota! Sama go wykonałaś?
    Intruza nie czytałam ze względu na autorkę, za którą nie przepadam - oglądałam jednak film i muszę przyznać, że byłby całkiem dobry fabularnie, ale nie mogę przeżyć tego typowego Meyerowskiego wątku miłosnego. Dlatego chyba po książkę nie sięgnę.

    medycy nie gęsi, też książki czytają!

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie czytałam żadnej książki tej autorki, ponieważ nie odpowiada mi jej styl pisania. Muszę spróbować jeszcze raz ;)

    Obserwuję i będę zaglądać. Masz pięknego bloga! ;)

    Pozdrawiam,
    http://czytanienaszymzyciem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. Nominowałam Cię u mnie do TAGu, książkowego ! :* http://majkabloguje.blogspot.com/2015/10/kultusarny-tag-jesienny.html

    OdpowiedzUsuń
  29. Na mnie też wywarła ogromne wrażenie:)
    Pozdrawiam!
    napolceiwsercu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Cześć!
Bardzo mi miło, że trafiłeś na mojego bloga. Mam nadzieję, że zostawisz po sobie ślad w formie komentarza i zaobserwowania.

Jeśli chcesz być informowany o odpowiedziach na Twój komentarz, zaznacz "powiadamiaj mnie" przed dodaniem komentarza i często zaglądaj na bloga!

Chętnie poznam Twoją opinię i z radością na nią odpowiem.

Dziękuję!

Zuzia

Mrs. Punk